Wybaczcie brak zdjęcia, ale tej potrawy, skądinąd wybitnie smakowitej, nie umiem sfotografować. Już z pastą z bakłażana ledwo dałam radę, a golonkowe wyzwanie mnie przerosło. Przepis na tę golonkę dostałam od taty, a on dostał go od kolegi, który wziął go od kogośtam i zapewne łańcuszek jest długi, bo golonka upichcona wedle tego przepisu jest czystą poezją. I pod wódeczkę dobra, i do piwka, a jak coś w garze zostanie, to można narobić kapuśniaku. Uwielbiam golonkę, choć pewnie prawdziwi fani tej części świniaka posądziliby mnie o herezję, jako że nie tknę tłuszczu i skóry, błeeeee... Ale wyżeranie mięska i pogryzanie go kapuchą - omnomnom!
A! Nie wiem, dlaczego potrawa ta figuruje u nas pod taką, a nie inną nazwą, ale myślę, że ma to coś wspólnego z fundatorem przepisu.
Przygotujmy:
na jedną golonkę*:
cebulę - objętościowo niemal tyle samo, co golonki
2 liście laurowe
4 ziela angielskie
1/2 łyżeczki soli
200 g kapusty kiszonej
Golonkę, obraną cebulę i przyprawy włożyć do garnka, zalać wrzątkiem, zagotować i gotować pod przykryciem na małym ogniu, powoli, przez 2 godziny. Po tym czasie wyjąć cebulę i przyprawy, dodać kapustę kiszoną i dalej gotować, aż kapusta zmięknie, czyli ok. 25 minut. Podawać na gorąco, z ziemniakami lub chlebem.
*jeśli robimy dwie golonki, to dodatki podwajamy, jeśli trzy - potrajamy i tak dalej
Coś w sam raz dla faceta :)
OdpowiedzUsuńMój tata byłby zachwycony goloneczką :)
OdpowiedzUsuńjeee! zrobię tacie!
OdpowiedzUsuńJadłam golonki robione zawsze przez kogoś. Bardzo mi smakowały a były to różnie robione. Jedna nawet w piwie. NIe wątpię, że Twoja golonka jest pyszna. Nawet zgłodniałam.... :)
OdpowiedzUsuńDobrą golonką nie pogardzę :D
OdpowiedzUsuńMój mąż obiecał zrobić i niestety, chyba się nie doczekam...
OdpowiedzUsuń