Drodzy, oto prawdopodobnie najlepsze ogórki małosolne na świecie. I to nie tylko moim zdaniem. Są tak pyszne, że ludzie stoją po nie w kolejce i za jednego maleńkiego ogórcaska bulą zyla. Takie sceny można zobaczyć na szkolnym festynie, na który Mariolka przygotuje swoje sławne małosolniaki i sprzedaje je na chwałę Rady Rodziców. Przycisnęłam Mariolkę o jej sposób na ogórki. Nie jest skomplikowany.
Otóż należy wziąć:
ogórki
wodę
czosnek
koperek
sól (łyżkę na litr wody)
Wodę zagotować, posolić, wymieszać. Koper i ogórki umyć, czosnek obrać i przekroić na pół. Do dużego słoika wkładać warstwami: koper, ogórki, czosnek, koper, ogórki, czosnek i tak dalej - ostatnią warstwą powinien być koper. Na kilogram ogórków trzeba wziąć dwie duże gałązki świeżego koperku i ok. 10 ząbków czosnku. Jeśli ogórki mają się szybciutko podkisić, należy obciąć im końce. Zalać gorącą wodą i docisnąć spodeczkiem. Spróbować po dwóch dniach - powinny być już gotowe.
Uwielbiam małosolne, mniam ...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie.
A na czym polega ich wyjątkowość? Bo przepis standardowy, może ogórki ma jakieś specjalne?
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia! Mariolka robi na jakich bądź ogórkach, na zwykłej soli i wychodzą jej cudowne w smaku, niepowtarzalne. Ja robię według jej wskazówek i aż tak dobre mi nie wychodzą.
UsuńTo może jej imię powoduje, że są wyjątkowe, hi, hi, też muszę spróbować ;-)
OdpowiedzUsuńTak! Bo wszystkie Mariolki to fajne dziewczyny :)
UsuńHmmm, ciekawe... Uznajesz je za najlepsze na świecie... Bez liści chrzanu i czarnej porzeczki? Bez kawałeczka suchego razowca? Chcialabym też zauważyć, że pisanie łyzka na litr wody, nie precyzując woda o jakiej temperaturze i i jaka łyzka (wiesz że są płaskie i czubate?) to przepis mało precyzyjny i tym bardzie wzbudzający wątpliwości, że niby taki "najlepszy na świecie". Subiektywnie mogą Cię zachwycać, ale ja tu na pewno nie widzę powodów.
OdpowiedzUsuńSubiektywnie nie lubię skomplikowanych, przesadzonych receptur. Chcę czuć smak ogórka, a nie jakieś naleciałości liści czy chleba. Według mnie jest coś stęchłego w smaku ogórków z dodatkiem liści.
UsuńA chleb po co?
Ja robię osobiście też z tego przepisu, ale niestety zawsze im czegoś brakuje 😞 ... Ale może w końcu dojdziemy do porozumienia z tymi ogórami 😁😁
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńChyba każdy tak robi ogórki :) U mnie dodatkowo liście wiśni :) Czasem kawałeczek chrzanu. No i woda koniecznie ciepła z dużą ilością soli ;) Najlepsze takie jeszcze chrupiące... mmm... :)
OdpowiedzUsuńMój mąż też robi genialne ogórki, z grubsza podobnie do przepisu Mariolki. Dodaje kawałek chrzanu, czosnek przeciska przez praskę, sól daje morską (bo tylko taka i różowa himalajska w domu jest), wodę z filtra osmotycznego. I mówię (piszę) Ci - poezja! Jem już takie lekko podkiszone, prawie jeszcze surowe, a potem coraz bardziej kwaśne. Ale kisimy niezbyt duże porcje - tak około kilograma na raz, bo grządka ogórkowa taką ma wydajność, a my taką przyswajalność małosolnych ogórków z glinianego garnka. I tak co 3-4 dni... Niech żyje lato i sezon ogórkowy!!!
OdpowiedzUsuńUwielbiam małosolne ale ukiszone na kiszone:D klisze je właściwie tak samo jak te tu :) tylko jeszcze jest chrzan
OdpowiedzUsuńu mnie raczej nie ma tradycji małosolnych.. jak coś to kiszone i konserwowe.. :)
OdpowiedzUsuńAle takich małosolnych też bym spróbowała.. :)
Ja uwielbiam ^^
OdpowiedzUsuńAle jeszcze bardziej ten talerz! chcę go ;p
Uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńTeż tak robię z mamą! Wszystkie inne dodatki, jak liście dębu, wiśni, czarnej porzeczki i chrzan idą dopiero do kiszonych! Małosolne mają być takie jak piszesz - najlepsze :)
OdpowiedzUsuńP.S. Chleb pewnie po to by szybciej kisły, ale one i tak już po dwóch dniach są dobre!