Nie lubię warzyw w słodkościach, jedzenia kwiatów (choć ich smak owszem), potwornych wytworów pod wezwaniem zdrowotności i wymęczonych, pseudoartystycznych potraw. Oraz pretensjonalnych sposobów ich podawania. Bardzo nie lubię. Wykwinty kuchni francuskiej przyprawiają mnie o biegunkę, a stajling większości knajpianych dań o wymioty. Natomiast przygotowywanie obiadu przez dłużej niż godzinę - o drgawki. Dlatego wszystkim łączącym się ze mną w tym nienawistnym pasażu gastronomicznym dedykuję frittatę-leczo. Danie proste, żeby nie powiedzieć prostackie, ultrapyszne i w dodatku fit. Cieniutki, jajeczny placuszek, sprężyste warzywa i moc peperoncini. Rozmyślam też nad wariacją a'la japoński omlet...
Należy mieć:
jajko
niedużego pomidora malinowego
małą cebulkę
2 czubate łyżki pokrojonej w małe paski papryki
1/4 łyżeczki pasty peperoncini
sól i pieprz do smaku
łyżkę masła (u mnie
klarowane)
Jajko roztrzepać z solą i pieprzem, pomidora sparzyć, zdjąć skórkę i pokroić w "księżyce". Pokrojoną w kostkę cebulę delikatnie przesmażyć razem z papryką na maśle przez ok. 3 minuty, dodać pastę, doprawić i wymieszać. Dorzucić pomidory i zalać roztrzepanym jajkiem. Przykryć i smażyć na małym ogniu do momentu ścięcia się jaja.
Smaczne połączeni :) Skusiłabym się z przyjemnością :)
OdpowiedzUsuńPysznie wygląda :) i jak szybko!
OdpowiedzUsuńOmlet na ostro - coś dla mnie. Przekręcasz go? Ja zupełnie nie umiem tego robić
OdpowiedzUsuńNie przekręcam, jak się smaży pod przykryciem, to się cały ładnie ścina. A jakby trzeba było przekręcić, to chyba talerzem bym się posłużyła, jak przy omlecie :)
UsuńJa też mam zawsze problem z przekręcaniem. Pomysł z pokrywką jest genialny :) A frittata będzie jak znalazł na jutrzejsze śniadanko :)
Usuńwygląda smacznie:)
OdpowiedzUsuńTaki omlet z charakterkiem , mniam
OdpowiedzUsuńSuper wygląda ta frittata! Taka bardzo kolorowa :)
OdpowiedzUsuńWygląda fajnie, ale ja nie lubię pomidora z jajkiem więc go pominę :)
OdpowiedzUsuń