czwartek, 15 maja 2014
polędwica pieczona i glazurowana
Taki obiadek. Szybko, smacznie, idealnie z brokułami, albo fajną sałatką. Glazurowana, ale oczywiście nie cukrem i nie miodem. Pierwszy raz piekłam podsmażoną polędwiczkę wieprzową. Ale na pewno nie ostatni. Wyszła wspaniała - delikatna i soczysta. Tak dobra, że do zdjęcia zdołałam uratować jedynie swoją porcyjkę.
Należy mieć:
polędwiczkę wieprzową
na marynatę:
po łyżce: oliwy, syropu z agawy, balsamico i musztardy
po 1/2 łyżeczki liofilizowanej szałwii* i tymianku
ząbek czosnku (przeciśnięty)
sól i pieprz do smaku
Wszystkie składniki marynaty wymieszać. Umytą i oczyszczoną polędwicę posmarować marynatą i odstawić na godzinę. Po tym czasie mięso wyjąć i szybko przesmażyć ze wszystkich stron na patelni (najlepiej takiej, którą można potem wstawić do piekarnika). Mięso posmarować resztą marynaty, ewentualnie podlać lekko wodą, wstawić do piekarnika nagrzanego do 175 stopni (termoobieg) i piec, polewając od czasu do czasu wytwarzającym się sosem, przez ok. 30 minut. W czasie pieczenia polędwiczka powinna się oblepić sosem i "zgalzurować".
*mam takie cudo z ulubionego dyskontu na "L", ale zwykła suszona też zapewne się nada
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Polędwiczka pierwsza klasa, z szałwią musi być pyszna :) gratuluję figi z makiem kochana!!!!
OdpowiedzUsuńKochana moja - gdzie się człowiek nie obróci w jakie media nie spojrzy, tam TY! Gratuluję i podziwiam i duma mnie rozpiera. Jak miło było Jeremiasza zobaczyć :) Mocno pozdrawiam, a polędwiczkę zapisuję do zrobienia w najbliższym czasie.
OdpowiedzUsuńGlazura super, do tej pory rzeczywiście zawsze używałam miodu, a tu taka smaczna odmiana.
OdpowiedzUsuńPrzepysznie wygląda! Uwielbiam polędwiczki :)
OdpowiedzUsuńU Ciebie zawsze smaczne mięsko zobaczę :) Jadłabym!
OdpowiedzUsuńwygląda pycha, ta glazura musiała smakować świetnie!
OdpowiedzUsuń