Bulion na kościach, zwany u nas pieszczotliwie rosołem z Obcego, to rzecz bardzo wartościowa dla osób z atopią skórną, bo skórni atopicy zazwyczaj cierpią na niedobór kolagenu. A w takim rosole jest go ponoć sporo. Trzeba tylko pamiętać, że wywar z kości nie jest dla każdego. Są schorzenia, przy których lepiej się takim rosołem nie raczyć, ale ten temat musicie przegadać sobie z lekarzem. Ja tylko dorzucę to, co pewnie i tak ogólnie wiadomo - do rosołku z kości przechodzi nie tylko to, co dobre, ale też to, co niedobre. Dlatego najzdrowiej będzie zrobić bulion na kościach cielęcych albo z młodej dziczyzny, czy szczęśliwego kurczaczka. Przygotowanie rosołu jest dziecinnie łatwe, ale czasochłonne - musi się on bowiem gotować w trybie "pyrkanie" przez co najmniej trzy godziny. Ale warto.
Należy mieć:
Kości (ja robię zazwyczaj na cielęcych, na ogonku na przykład)
3-4 marchewki
1-2 pietruszki
1/2 niedużego selera
pół małego liścia kapusty
kawałek pora (ok. 10 cm)
2-3 liście laurowe
1-2 ziela angielskie
5-6 ziaren pieprzu
sól himalajska
Kości umyć, włożyć do garnka, dodać przyprawy (prócz soli), zalać zimną wodą, przykryć i na niezbyt szybkim ogniu doprowadzić do wrzenia. Odszumować, zmniejszyć płomień do minimum i gotować kości na maleńkim ogniu (żeby wywar tylko "mrugał") przez 2-3 godziny. Następnie dodać oczyszczone warzywa, zagotować i gotować jeszcze godzinę. Przed końcem gotowania bulion posolić do smaku.
Regularnie korzystam ze wszelkich potraw bogatych w żelatynę, bo mam problemy z naturalną produkcją mazi stawowej, ale tego przepisu nie znałem wcześniej, co sądząc po opisie – jest dziwne. Rosół obcego na stałe wchodzi do mojego jadłospisu, bo okazał się pyszny, a zarazem zdrowy.
OdpowiedzUsuńNie przykładałem szczególnej uwagi do „bazy” zup, ale już widzę jaki to był błąd. Pierwszy raz dałem dużo kości, sporo mięsa (różnego) i teraz wiem, że to konieczność. Super wskazówka, dziękuję!
OdpowiedzUsuń