piątek, 13 marca 2015
kruche ciasteczka anyżowe
Córka przyasystowała matce przy kuchennych porządkach i z czeluści najciemniejszych oraz zupełnie zapomnianych wyciągnęła foremki w kształcie motylków oraz jakąś jednorazową, tekturową paterę. Znaleziska na miarę Cro-Magnon, prawda? W głowie córki mej od razu zaskoczyły odpowiednie zębatki i oczywistym stało się, że ciasteczka w formie motylków będą się doskonale prezentować na paterce w różową kratkę. Ja też coś znalazłam! Paczkę aromatycznego anyżku, który to ponoć jest zdrowy, zwłaszcza dla alergików, podobnie jak lukrecja. Rzuciłyśmy sobie po porozumiewawczym spojrzeniu i kwadrans później wszyscy objadali się cudownie kruchymi ciasteczkami o delikatnym aromacie anyżu. Po kolejnym kwadransie nic nie zostało. A miał to być poczęstunek dla dziadków, umilający im przedstawienie domowego teatru kukiełkowego... Na szczęście wykazałam się należytym refleksem i upiekłam im pomarańczowe brownie.
Wynaleźć trzeba:
200 g mąki (użyłam jasnej orkiszowej)
100 g bezmlecznej margaryny
1/3 szklanki cukru pudru
czubatą łyżeczkę mielonego anyżku
żółtko (alergicy pomijają)
lodowatą wodę
Z podanych składników wyrobić ciasto, dodając tyle wody, by masa była zwarta i elastyczna. Uformować kulę i wstawić na 5-10 minut do lodówki. Rozwałkować dość cienko (3-4 mm) i wycinać ciasteczka. Ciasteczka układać na blasze i piec w piekarniku z termoobiegiem nagrzanym do 175 stopni, aż się zrumienią (ok. 6-8 minut, w zależności od wielkości).
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
urocze te ciasteczka :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z przedmówczynią są bardzo urocze. Mało kto lubi robić ciasteczka bo są bardziej pracochłonne niż ciasta jednak ja wole czasami spędzać czas przy takiej "zabawie" szczególnie gdy dzieci okazują zaangażowanie. Często nie liczy się efekt co spędzony razem czas i dobra zabawa :)
OdpowiedzUsuńChciałabym aby taki motylek do mnie przyfrunął :)
OdpowiedzUsuńz anyżkiem to jestem na tak tak, śliczne motylki i patera fajniutka
OdpowiedzUsuńMoja patera leży jeszcze nie rozpakowana :D A ciasteczka świetne, chętnie chrupnęła bym :D
OdpowiedzUsuńMają słodki kształt! Lubię takie maleństwa :)
OdpowiedzUsuńAnyż lubię, ciasteczka lubię... Nawet stojaczek mam odpowiedni, tylko foremki-motylka brakuje... :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam takie ciastka! są najlepsze do herbaty!
OdpowiedzUsuńWyglądają bardzo uroczo :) Ciekawa jestem ich smaku, bo chyba nie przepadam za anyżkiem ;)
OdpowiedzUsuńA u mnie anyż leży w szufladzie i czeka, kiedy coś z nim zrobię. Takie ciasteczka to dla mnie pokusa. Uwielbiam pochrupać :)
OdpowiedzUsuńMotyle - moja miłość... W dodatku z aromatem anyżu... pycha!
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że Twoje motylki przywołaja wiosnę :)
OdpowiedzUsuńominęło mnie tyle pyszności, kiedy ja to nadrobię?
Anyżowych nie robiłam, muszę zrobić w końcu :)
OdpowiedzUsuń