sobota, 4 października 2014
papatacze dla NieAlergika
Przepis został wycięty z jakiejś gazety. Jakieś pewnie 20 lat temu. I tak sobie tkwił w zacnie potłuszczonym skoroszycie "Do wypróbowania". Ale się doczekał. Szkoda tylko, że dopiero teraz, bo papatacze są znakomite. Lekkie, chrupiące i aromatyczne. Oraz łatwe i błyskawiczne. Zachował się podpis pod przepisem: Jolanta Glapińska. Kłaniam się nisko, Pani Jolanto! Mam nadzieję, że wybaczy Pani drobne modyfikacje przepisu.
PS. Po drugiej stronie wycinka jest przepis na coś, co dziś w blogosferze lata jako lamingtony. A na wycinku nosi wdzięczną nazwę "kudłacz". Kudłacz fajniejszy, nieprawdaż? Niestety, podpis zachował się szczątkowo, na pewno jest Krystyna, a potem coś, co może wskazywać na Szejda lub Szojda, czy jakoś tak... Znacie może którąś z Pań?
Trzeba mieć:
na ciasto:
500 g mąki pszennej
50 g świeżych drożdży
1/2 szklanki tłustego mleka lub śmietany (użyłam mleka)
50 g cukru
80 g margaryny (dałam masło)
2 jaja
szczyptę soli
na nadzienie:
100 g rodzynków
100 g mieszanki migdałów oraz orzechów (pominęłam, zamiast nich dałam więcej skórki pomarańczowej)
50 g cukru
30 g margaryny (zamieniłam na masło)
sok z 1/2 cytryny
łyżkę posiekanej skórki pomarańczowej (dałam z pół szklanki)
łyżeczkę cynamonu
cukier puder, masło, ekstrakt waniliowy i wrzątek na lukier - na oko, ale można pominąć, bo wbrew pozorom papatacze są słodkie
Składniki na nadzienie (oprócz cukru i masła) wymieszać. Drożdże rozprowadzić z kilkoma łyżkami mleka oraz łyżeczką cukru i odstawić zaczyn w ciepłe miejsce, by "ruszył". Dodać go do mąki wraz z pozostałymi składnikami ciasta i dobrze wyrobić. Ciasto uformować w kulę, przykryć ściereczką i odstawić na 30 minut do wyrośnięcia. Wyrośnięte ciasto rozwałkować na prostokąt o grubości ok. centymetra, posypać cukrem oraz wiórkami masła, a następnie resztą składników nadzienia. Zawinąć rulon i pociąć go na centymetrowe plastry. Ułożyć w odstępach na natłuszczonej blasze i odstawić w ciepłe miejsce na pół godziny, by wyrosły. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 150 stopni (z termoobiegiem) i piec ok. 20 minut. Upieczone papatacze ewentualnie polukrować.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
mmmm.... założe się że zjadłabym ze 3.... PYCHA!
OdpowiedzUsuńAch,te przepisy ze skrawka papieru najlepsze:)
OdpowiedzUsuńChyba muszę moje stare zbiory przepisów przeszukać, kto wie, co tam od wieków się ukrywa ;-)
OdpowiedzUsuńDrożdżowe ,z dziwną nazwą ale cudne !.
OdpowiedzUsuńWspaniałe , apetyczne na maksa
OdpowiedzUsuńp.s tak mam taka teczkę ,a raczej kilka :D
Świetne bułeczki :-) pysznie nadziane :-)
OdpowiedzUsuńwyszły przepięknie, kolejny przepis do wypróbowania . P.S. Też mam masę takich przepisów które leżą w kolejce w przepiśniku :)
OdpowiedzUsuńFajna nazwa :-) Zapowiadają się pysznie :-)
OdpowiedzUsuńWłaśnie fajna nazwa, a wygądają mega smacznie z tymi bakaliami i lukierkiem mniam mniam :)
OdpowiedzUsuńPiękne te papatacze :)
OdpowiedzUsuńTakie przepisy czasem zaskakuję. Ja też czasem wyciągam z niebytu takie cudeńka:)
OdpowiedzUsuńo kurka.. już wiem, że ciepłych pochłonęłabym ze 3.. a zimne? to tak po 1 co 15 minut.. :D
OdpowiedzUsuńMam całą masę takich powycinanych przepisów :D Paptacze wyglądają bardzo smacznie!
OdpowiedzUsuńPapatacze to moje ukochane bułeczki z dzieciństwa - moja mama piecze je od 20 lat w okolicach Wielkanocy :) U nas koniecznie z dużą ilością suszonych moreli i orzechów :) Pycha!
OdpowiedzUsuńPapatacze? Ta nazwa jest genialna! Wywołała u mnie wielki uśmiech :)
OdpowiedzUsuńWyglądają znakomicie :)
http://pysiamn.blox.pl/2014/10/KUDLACZE-lamingtons.html Tu właśnie ostatnio widziałam przepis na kudłacze; też mi się nazwa spodobała :) Może to ten?
Pani się jakoś inaczej nazywa, ale jej kudłacze dobrze wyglądają ;)
UsuńPamietam ten przepis w Poradniku Domowym! To bylo ze 20 lat temu. Mama piekla pare razy i smakowaly jak bajka. Czy to ten sam magazyn nie wiem, ale papataczy nie zapmne :)
OdpowiedzUsuń