piątek, 22 sierpnia 2014
owoce zapiekane pod sabayonem
Uwielbiam i mogłabym na kilogramy, zwłaszcza, gdy owoce grają pierwsze skrzypce. Gdy byłam na diecie eliminacyjnej, to właśnie ten deser, obok tiramisu, był obiektem moich najgłębszych westchnień. Trzeba uważać na proporcje, bo jak zaszalejemy z sosem, to wyjdzie nam słodki ulep. No chyba, że tak lubimy. Z alkoholem za to możemy nie uważać, bo i tak wyparuje, niestety.
Trzeba mieć (na 4 porcje):
5 żółtek*
4 łyżki cukru trzcinowego
4 garście ulubionych owoców (np. truskawki, maliny, jagody, borówki, wiśnie etc.)
4 łyżki mocnego alkoholu (rum, whiskey, koniak etc.) lub 1/2 szklanki wina
Owoce umyć, osuszyć i ułożyć w żaroodpornych kokilkach lub innym naczyniu do zapiekania. Żółtka utrzeć z cukrem na puch, dodać alkohol i jeszcze chwilę miksować. Piekarnik nagrzać do 170 stopni (termoobieg), wstawić deser i zapiekać ok. 5-7 minut.
*najlepiej z jaj bio albo szczęśliwych, umytych i sparzonych
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Genialne! Muszę wypróbować. Kogel mogel w dorosłem wersji, powiedziałabym ;)
OdpowiedzUsuńNo, no! Super deser, w sam raz na początek jesieni. Buziaki
OdpowiedzUsuńWspaniały deser :)
OdpowiedzUsuńWygląda pysznie i chętnie bym spałaszowała taka miseczkę.
OdpowiedzUsuńNo taki luksus nie deser
OdpowiedzUsuńMniam, zjadłabym teraz takie cudo, bo owoce pod koglem moglem bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńO kurde, mniam! Ja chcę taką miseczkę! :)
OdpowiedzUsuńJadłam kiedyś takie owoce, ale nigdy ich nie robiłam. Muszę to zmienić:)
OdpowiedzUsuńZ kwaskowatymi owocami smakuje obłędnie! :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten deser, mogłabym jeść, i jeść, i jeść... :)
OdpowiedzUsuńTaki deserek to ja mogłabym jeść codziennie!
OdpowiedzUsuńAż mi ślinka pociekła! Uwielbiam takie klimaty :)
OdpowiedzUsuńJestem znów pod wrażeniem Twojego pomysłu na pysznie podane owoce :)
OdpowiedzUsuń