Na "długie złe miesiące" należy zaopatrzyć się w różne rozgrzewające i smakowite specyfiki. W związku z tym z malin nawarzyłam soku z malin (dla małoletnich) i nalewki (dla pełnoletnich). Maliny - owoc sezonowy oraz nietrwały, dlatego kto jeszcze nie zrobił, niechaj zagęszcza ruchy. A maruderzy niech się nie przejmują - malinówka równie przednia wychodzi z malin mrożonych. Polecam także domową cassis, czyli nalewkę z czarnej porzeczki - jest równie pyszna i zdrowa.
Trzeba mieć:500 g malin
500 ml 70% alkoholu
200 ml cukru
50 ml wody
Wsypać maliny do słoja, zalać alkoholem, zamknąć i odstawić na 2 tygodnie w ciemne miejsce. Zlać płyn, a maliny odcisnąć np. w tetrowej pieluszce. Sok z wyciśniętych malin wlać do nastawu razem z syropem przygotowanym z wody i cukru. Odstawić w chłodne miejsce na co najmniej miesiąc, a następnie rozlać nalewkę do butelek.
Bardzo lubię maliny , muszę sobie ogródek z malinami zorganizować ;-)))
OdpowiedzUsuńNa zimowe wieczory będzie jak znalazł do herbatki :)
OdpowiedzUsuńNa te długie, złe miesiące, jak trafnie nazwałaś to rzeczywiście złoty napój. Piękny kolor, aż kusi, żeby zrobić taką nalewkę. Przyznam się, że nie robiłam nalewek. Ale kto wie, zachęcona takim przepisem....
OdpowiedzUsuńO tak na jesienne i zimowe wieczory nalewka z malin idealna,a robiona cud,miód,malina;-)
OdpowiedzUsuńMalinówka i pigwówka to najlepsze nalewki , mniam
OdpowiedzUsuńUwielbiam :) Muszę sobie zrobić na zimę! :)
OdpowiedzUsuńJa bym z nią nie czekała aż do zimy ,mmm,pyszna.
OdpowiedzUsuńMmmm pycha! :)
OdpowiedzUsuńczy ktoś wypróbował przepis?, bo wszyscy komentują tylko nie wiadomo co?
OdpowiedzUsuń