Zdjęcie dzięki uprzejmości i za zgodą Gosi z Tapas de Colores. Dziękuję :)
Jako fanka kremów na bazie mascarpone i żółtek oraz dobrej kawy, takiemu deserowi nawet na diecie nie powiem "nie". A ile było fanu przy jego robieniu! Najpierw Margarytka walczyła jak lwica, a potem to już jakoś poszło, zwłaszcza skrytożercze wyjadanie owoców. Fajne warsztaty to były...
Weźmy:
5 żółtek
200 g cukru pudru
500 g włoskiego serka
mascarpone
250 ml zimnej kawy
espresso
50 ml likieru
Amaretto
200 g makaroników (lub biszkoptów)
3 łyżki kakao
500 g oczyszczonych i
osuszonych świeżych owoców sezonowych (truskawki, maliny,
poziomki, borówki)
świeżą miętę oraz jadalne kwiaty do
dekoracji
Do ostudzonej kawy wlać
likier. Żółtka i cukier puder
utrzeć na puszysty krem, dodać serek mascarpone i delikatnie wymieszać (można dodać również kilka łyżek
piany z białek). Makaroniki namoczyć w
kawie, ułożyć w szklanym naczyniu bądź szklankach i nałożyć krem. Czynność tę powtórzyć jeszcze
raz lub dwa (do momentu, aż nasze naczynie się wypełni). Tak przygotowany deser
udekorować owocami oraz listkami świeżej mięty i oprószyć kakao. Przed podaniem deser powinien być schłodzony.