wtorek, 29 kwietnia 2014
rozwiązanie urodzinowego konkursu
Bardzo uprzejmie dziękuję wszystkim za udział w konkursie. I życzenia :) Wybranie zwycięzcy nie należało do zadań łatwych, przedstawiliście pomysły na takie pyszności! Ale udało się. Najbardziej obiecującą wyżerkę przedstawiła Mag-doll-ka i niniejszym książeczka wybierze się w podróż właśnie do niej. Rosołek z indyka z makaronem orkiszowym to jest to! Jadaliśmy taki kiedyś, z makaronem bezglutenowym, i była to przygoda niemal dorównująca stripsom imitującym te z KFC. No cóż, tak to już jest, że matki alergików muszą nieźle kombinować, żeby z kilku dozwolonych produktów zrobić coś, co będzie nie tylko dobre, ale też ładne i zdrowe.
Serdecznie gratuluję Magdollce. I bardzo dziękuję wszystkim uczestnikom za wspólną zabawę.
poniedziałek, 28 kwietnia 2014
wege sushi
Bardzo lubimy sushi, jednakowoż, ze względu na małoletniość niektórych konsumentów, jemy sushi bez surowych ryb. Najbardziej lubimy wersję, która jest na zdjęciu, czyli maki z solidnym wsadem awokadowym i posypką z prażonego sezamu. No dobra, ja to akurat najbardziej lubię nigiri z omletem, ale co tam. Zrobienie sushi jest dziecinnie proste w sensie technicznym, ale za to zdobycie dobrego sosu sojowego, a zwłaszcza dobrych nori czy wasabi graniczy z cudem. Radzę nie przyrzydzać (błąd ortograficzny zamierzony) na składnikach. I nie bać się rolowania - rolki nie muszą mieć niewidocznego rolowania i tak dalej, ważne, żeby były zwarte.
Należy mieć:
2-3 płaty nori
3/4 szklanki ryżu do sushi
dojrzałe awokado
2 łyżki sezamu (czarny, biały - co kto woli)
3 łyżki sosu octowego do ryżu*
sos sojowy do maczania
odrobina wasabi
marynowany imbir
Ryż ugotować według przepisu na opakowaniu. Gdy nieco przestygnie, dodać sos octowy i delikatnie wymieszać pałeczkami i odstawić. Awokado obrać i pokroić w grube paski, sezam lekko uprażyć na suchej patelni. Arkusz nori ułożyć na macie. Na arkuszu nori równo rozłożyć niezbyt grubą warstwę ryżu, zostawiając 2-3 cm wolnego na dwóch przeciwległych bokach. Ryż lekko dociskać dłonią, najlepiej nieco zwilżoną. Ryż posypać sezamem. Na jednym, bliższym sobie wolnym boku nori ułożyć paski awokado. Chwycić matę i poprzez nią rolować sushi, gładząc i delikatnie dociskając rolkę ukrytą w macie. Po zrolowaniu ułożyć rolkę "klejeniem" do dołu, a następnie pokroić na maki. Czynności powtarzać do zużycia składników. Sushi podawać z sosem sojowym, wasabi i marynowanym imbirem.
*sos możemy zrobić sami z octu ryżowego, mirinu, cukru etc. ale mnie się nie chce, bo gotowiec jest całkiem przyzwoity

sobota, 26 kwietnia 2014
makaron z tapenadą i pieczarkami
Trzeba mieć:
2 garści makaronu świderki (może być inny, oczywiście, także bezglutenowy)
2 łyżki tapenady
4-5 pieczarek
łyżkę posiekanej cebuli
ząbek czosnku
2 łyżki klarowanego masła
2 łyżki oliwy
nieco pasty z peperoncini - do smaku
tarty parmezan (alergicy pomijają)
Makaron ugotować al dente. Na maśle zrumienić pokrojone w plasterki pieczarki, cebulę i przeciśnięty przez praskę czosnek. Gdy zmiękną, dolać oliwę oraz tapenadę i chwilę razem podsmażać. Doprawić pastą z papryczek i dorzucić makaron. Dobrze wymieszać, NieAlergikom posypać parmezanem i podawać.

czwartek, 24 kwietnia 2014
3 urodziny bloga i konkurs
Chciałam Wam gorąco podziękować, za to, że do mnie zaglądacie, że mi ufacie i że kupujecie moją książkę.
I ogłosić konkurs, w którym można wygrać "100 smakołyków dla alergików". Z dedykacją, jeśli zwycięzca wyrazi takie życzenie.
Zadanie konkursowe jest, jak zawsze, bardzo proste. Wystarczy w komentarzu pod postem napisać, jaką potrawę, słodką lub wytrawną, zaserwowalibyście alergikowi. Na komentarze czekam do 28.04.2014 roku do północy. Zaraz potem postaram się wybrać i ogłosić zwycięzcę.
Serdecznie zapraszam!
A! Zapomniałabym - nagrodę wysyłam tylko na adres na terenie Polski.
wtorek, 22 kwietnia 2014
pomarańczowy pudding chlebowy dla NieAlergika
Czyli śniadanko z Madzią. Nie dość, że w doborowym towarzystwie, to jeszcze bardzo smaczne. Zawsze byłam ciekawa, jak smakuje coś, co wedle wszelkich znaków na niebie i ziemi smakować nie powinno. Jakaś rozmoczona buła z cukrem, błeeee... A tu niespodzianka. Danie nie należy do kategorii fit, ani samo zdrowie, nie nadaje się też dla alergików, ale jest za to pysznym sposobem na utylizację różnych resztek. Gdy Magda zaproponowała śniadanie i ustaliłyśmy menu, pogrzebałam w sieci w poszukiwaniu przepisu na taki pudding. Jednakowoż i końcem końców zrobiłam po swojemu, z resztek, na to, co chłop w szpitalu umarł oraz byle jak. Zawsze mówiłam, że w kuchni nie warto się mocno spinać.
Weźmy:
miskę* pokrojonego w kostkę pieczywa typu bułka, chałka
łyżkę wiórków masła
2 łyżki rodzynków
łyżkę posiekanej skórki pomarańczowej
2 łyżki ekstraktu waniliowego
do polania:
200 ml mleka
100 ml śmietany
2-4 łyżki cukru (zależy, jak słodkiego pieczywa użyjemy)
do posypania:
brązowy cukier i cynamon
Naczynie żaroodporne wysmarować masłem i wsypać do niego pokrojone w dużą kostkę pieczywo. Dodać rodzynki i skórkę, skropić ekstraktem i posypać wiórkami masła. Mleko, śmietanę i cukier zmiksować, mieszaniną zalać pieczywo. Odstawić na kilka minut i lekko docisnąć dłonią. Następnie posypać cynamonem (do smaku) i brązowym cukrem - niezbyt grubo, ale też nie symbolicznie. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 170 stopni (z termoobiegiem) i zapiekać ok. 30 minut.
*ja mam takie miskotalerze z Ikei, wg ich wielkości sypałam buły
Etykiety:
bakalie,
cynamon,
masa jajeczna,
masa jajeczna do zapiekania,
pudding,
pudding chlebowy,
rodzynki,
skórka pomarańczowa,
wanila
niedziela, 20 kwietnia 2014
piątek, 18 kwietnia 2014
sernik "niebo w gębie"
Przepis z kukbuka mamy, ale jako że mama za sernikami nie przepada, to ja sobie ten przepis przyswoiłam. Sernik jest jak marzenie... Bardziej od niego być może smakował by mi ten, gdyby nie to, że ciutas się już znudził. "Niebo w gębie" jest w sumie klasycznym sernikiem, ale jego konsystencja, delikatność, a zarazem sernikowość jest wręcz idealna. Łatwy, na herbatnikach, bez bakalii, niezbyt słodki, genialnie smakuje z dodatkiem sosu owocowego, np. malinowego. Niommmm...
PS. Pamiętajcie o wielce zacnym konwerterze!
Należy przygotować:
kilogram trzykrotnie zmielonego twarogu
200 g cukru pudru
100 g kostki do pieczenia Kasia
8 jajek
miąższ z laski wanilii
opakowanie budyniu waniliowego
skórka starta z cytryny
skórka starta z pomarańczy
opakowanie herbatników
Prostokątną formę wyłożyć herbatnikami. Żółtka utrzeć z cukrem na puszystą masę. Osobno utrzeć kostkę do pieczenia na puch i delikatnie zmiksować z masa żółtkową. Dodać ser, zmiksować, następnie budyń, wanilię oraz skórki z cytrusów i wszystko razem dobrze połączyć. Białka ubić na sztywną pianę i wymieszać z masą serową. Ciasto wyłożyć na herbatniki. Sernik piec w 175 stopniach przez około godzinę. Wystudzić w uchylonym piekarniku. Przed podaniem sernik powinien przez kilka godzin postać w lodówce.
Należy przygotować:
kilogram trzykrotnie zmielonego twarogu
200 g cukru pudru
100 g kostki do pieczenia Kasia
8 jajek
miąższ z laski wanilii
opakowanie budyniu waniliowego
skórka starta z cytryny
skórka starta z pomarańczy
opakowanie herbatników
Prostokątną formę wyłożyć herbatnikami. Żółtka utrzeć z cukrem na puszystą masę. Osobno utrzeć kostkę do pieczenia na puch i delikatnie zmiksować z masa żółtkową. Dodać ser, zmiksować, następnie budyń, wanilię oraz skórki z cytrusów i wszystko razem dobrze połączyć. Białka ubić na sztywną pianę i wymieszać z masą serową. Ciasto wyłożyć na herbatniki. Sernik piec w 175 stopniach przez około godzinę. Wystudzić w uchylonym piekarniku. Przed podaniem sernik powinien przez kilka godzin postać w lodówce.

czwartek, 17 kwietnia 2014
cytrynowy baranek
Formę na baranka pożyczam raz na rok w wiadomych okolicznościach. Tak odświętnie, prawda? Baranek na Wielkanoc musi być. Robi się go bardzo szybko, a wygląda uroczo, dlatego polecam go zapracowanym gospodyniom na wielkanocny stół. Przy okazji dzielę się bardzo fajnym konwerterem, świetna rzecz!
Trzeba mieć (na dwa barany):
300 g mąki
250 g cukru
4 jajka
łyżkę cukru z pieczoną wanilią (lub cukier wanilinowy)
skórkę otarta z cytryny + sok z cytryny (dużej!)
łyżeczkę proszku do pieczenia
szczyptę soli
Stopioną kostkę do pieczenia dobrze utrzeć z cukrami, jajkami oraz solą. Dodać mąkę wymieszaną z proszkiem, zmiksować, na koniec dodać sok i skórę z cytryny i jeszcze raz dokładnie zmiksować. Formę natłuścić i wlać do niej ciasto. Wstawić do nagrzanego do 175 stopni piekarnika i piec ok. 40 minut. Ostudzonego baranka wyjąć z formy, posmarować roztopionym masłem i obficie posypać cukrem pudrem. Udekorować według uznania.

wtorek, 15 kwietnia 2014
dziwna sałatka jarzynowa
PS. Jeśli mamy uczulenie na marchew - użyjmy dyni, jeśli na selera - dodajmy zamiast niego więcej pietruszki, jeśli na pietruszkę - spróbujmy z pasternakiem. Zapewne też będzie dobre.
Przygotujmy:
6 marchewek
2 pietruszki
ćwierć selera
3-4 duże ogórki kiszone
3/4 szklanki ugotowanego zielonego groszku (używam mrożonki)
kawałek pora (ok. 10 cm)
majonez wegański - ilość wedle uznania
musztarda (do smaku)
sól i pieprz do smaku
Warzywa umyć (nie obierać!) i ugotować do miękkości. Gdy wystygną obrać i pokroić w kosteczkę. Dodać pokrojone w kostkę ogórki, ugotowany groszek oraz posiekanego drobno pora. Wymieszać z wegańskim majonezem i łyżeczką musztardy, doprawić.


niedziela, 13 kwietnia 2014
indyk a'la boczek
W ramach odchudzania mamy boczek z indyka. Dobry na ciepło, dobry na zimno. Tylko nie wiem, czy taki on znowu odchudzający, bo jednak klarowanego masełka w nim sporo. W każdym razie smaczny, zwłaszcza na zimno, z chrzanem, albo ogórkiem kiszonym, na tarzynkowym chlebku. Albo z nigellową żurawiną. I z ćwikłą też genialny. I tak to z tym odchudzaniem...
Weźmy:
filet z indyka - ok. 700 g
masło klarowane (ok. 3 czubatych łyżek)
sól, pieprz, przeciśnięty czosnek i majeranek do smaku
jagoda jałowca, ziele angielskie i liść laurowy do gotowania
Filet naciąć w poziomie, rozłożyć i rozbić pod folią spożywczą. Doprawić wedle upodobania i posypać wiórkami masła (2 łyżki), zrolować i obwiązać nicią. Mięso usmażyć na trzeciej łyżce masła razem z jagodą jałowca, zielem angielskim i liściem laurowym. Podlać wodą i dusić do miękkości, ok. 40 minut.


piątek, 11 kwietnia 2014
baba czekoladowa z charakterem dla NieAlergika
Ulubiona baba babci, upieczona przez wnuczkę z przepisu Nigelli L. Baaaardzo czekoladowa z wyraźną nutką pomarańczy. Mroczna, ale pyszna. Nie nazbyt słodka, z charakterem. Dla NieAlergika, niestety.
Po wielkanocne słodkości dla alergików zapraszam do mojej książki. W dziale "Wielkanoc" znajdziecie dziesięć typowych, świątecznych przepisów, m. in. na sernik na zimno (bez sera i nie z orzechów), baby, mazurki, paschę bezglutenową i drobne słodkości w kształcie jajek. Naprawdę smaczne!
Należy przygotować:
250 g mąki
250 ml mleka
200 g cukru
90 ml roztopionego masła
1 duże jajko (lub 2 małe)
3 pełne łyżki kakao
2
łyżeczki proszku do pieczenia
½
łyżeczki sody
łyżeczkę cukru z wanilią
150
g gorzkiej czekolady w kawałkach
2 łyżki posiekanej skórki pomarańczowej
kieliszek mocnego alkoholu
Dobrze wymieszać suche składniki (prócz skórki i czekolady), dodać mokre i zmiksować na gładką masę. Wrzucić grubo posiekaną czekoladę oraz skórkę z pomarańczy i dobrze wymieszać. Masę wylać do natłuszczonej i wysypanej tartą bułką formy na babkę, wstawić do piekarnika z termoobiegiem nagrzanego do 175 stopni i piec do suchego patyczka, ok. 35 minut.


środa, 9 kwietnia 2014
czekoladowe warsztaty w Akademii Smaku Siemens
Łasuchus niepospolitus na czekoladowych warsztatach Akademii Smaku Siemens. Z Lindtem oraz Krzysztofem Kopcińskim - szefem cukierni restauracji Sowa&Przyjaciele. Dla takiego łasucha jak Patyska to była wielka przyjemność. To, co zobaczyłam we wnętrzach CDI przyprawiło mnie o zawrót głowy. Wszędzie moje ukochane czekolady Lindta, surowe ziarno kakaowca, które pachnie chyba najwspanialej w świecie...
Tonka - moje odkrycie tych warsztatów, niesamowita sprawa, muszę je mieć w swojej kuchni. Sól aromatyzowana fiołkami, jadalne złoto, sezamki z czarnym sezamem, czekoladowe makaroniki... Na samo wspomnienie ślinka mi cieknie!
Kucharzy było jednak dwóch. Drugi dbał, byśmy się nie zasłodzili. Zatem jedna grupa pracowicie przygotowywała lunch (na wytrawnie, ale z czekoladą, a jakże), a druga deser. Okazało się, że czekolada jest wspaniałym dodatkiem do dań wytrawnych. Dodaje im aksamitnej głębi, czegoś nieuchwytnego. Niom. Niedługo podam Wam przepisy z warsztatów, więc zaglądajcie do mnie.
To były moje drugie warsztaty w Akademii Smaku Siemens (o pierwszych możecie poczytać tutaj) i powiem Wam szczerze, że te spotkania są wyjątkowo przyjemne. Bardzo fajnie prowadzone, w przyjacielskiej atmosferze, smaczne i zawsze udane. Nie bez znaczenia jest też jakość sprzętu, na którym pracujemy - to naprawdę fajne, ułatwiające pichcenie urządzenia. Chciałabym takie mieć w domu!
Upichciliśmy takie przysmaki:
A taki zrobiliśmy deser:
Lody aromatyzowane tonką (jestem w nich zakochana po uszy), chałwa pod aksamitem, niesamowite musy, genialne sezamki z czarnym sezamem, makaroniki czekoladowe (boskie!), brownie z pistacjami, porzeczkowe beziki, lawendowa wata cukrowa i jakaś niesamowita roślinka, której nazwy nie pamiętam. Szkoda, że ciężko będzie większość tych smakołyków odtworzyć w domu. Ale lodom tonkowym, czekoladowym makaronikom i sezamkom dam radę.
Było przemiło i przesmacznie, w dodatku w doborowym towarzystwie!
wtorek, 8 kwietnia 2014
majonez wegański
Zupełnie nie wiem, dlaczego do tej pory nie zainteresowałam się majonezem strączkowym, zwanym wegańskim. Na szczęście ugotowało się za dużo fasoli do sałatki, więc już nie miałam wyjścia ani wymówki i zrobiłam. No cóż, śmietanka owsiana z musztardą to jednak nie to samo, co gęsty i wspaniale udający prawdziwy, majonez wegański. W sieci znajdziecie mnóstwo przepisów na majonez z fasoli i/lub ciecierzycy, ale możecie sobie darować, bo najlepszy wychodzi wtedy, gdy zrobiony jest na przyczynę zgonu chłopa w szpitalu. Dolewajcie, blenderujcie, smakujcie, aż osiągniecie idealny efekt.
Weźmy:
ugotowaną fasolę (myślę, że miałam jej ze 300 ml)
kilka łyżek oleju (może w sumie mniej niż 1/2 szklanki?)
łyżkę musztardy
ocet naturalny do smaku (dałam 2 łyżki)
sól, pieprz do smaku
syrop z agawy do smaku
ewentualnie: nieco przegotowanej, ostudzonej wody, najlepiej z gotowania fasoli
Fasolę, musztardę, ocet i nieco oleju blenderować, aż mieszanina nabierze nieco gładkości. Stopniowo dolewać olej i ewentualnie wodę, dalej blenderując, aż uzyskamy satysfakcjonującą konsystencję. Doprawić do smaku, jeszcze raz dobrze zmiksować. Przełożyć do wyparzonego słoika i przechowywać w lodówce.


niedziela, 6 kwietnia 2014
szynka w rozmarynie
Coś dla miłośników rozmarynu, czyli dla mnie na przykład. Jak widzicie, udało mi się pyknąć jej fotkę dosłownie w jej (szynki, znaczy się ;)) ostatniej chwili. Na ciepło dobra, ale swój pełny aromat i odpowiednią konsystencję osiąga dnia następnego. Idealna do naszych ulubionych "ciepłych kakapek".
O ciepłych kakapkach będzie na Smakołykach jeszcze okazja pogadać, a tymczasem polecam szynkę w rozmarynie - genialna.
Należy mieć:
szynkę "kulkę" - 600-700 g
na marynatę:
½ szklanki oleju
pełną łyżkę rozmarynu suszonego, łamanego*
łyżeczkę tymianku
łyżeczkę octu naturalnego
mały listek laurowy, pokruszony
½ łyżeczki papryki
sól i pieprz do smaku
Szynkę umyć, osuszyć, posolić i popieprzyć. Składniki marynaty wymieszać, posmarować nią mięso. Szynkę włożyć do miski, zakryć szczelnie folią spożywczą i odstawić do lodówki na 48 godzin. Rozgrzać piekarnik do 200 stopni, wstawić mięso bez przykrycia, a gdy się podrumieni podlać wodą (niedużo), zmniejszyć temperaturę do 175 stopni i piec ok. 1,5 godziny pod przykryciem. O czasu do czasu, ale niezbyt często, polewać mięso wytwarzającym się sosem. Szynkę wystudzić w naczyniu, w którym się piekła, następnie zawinąć w alufolię i przechowywać w lodówce.
*następnym razem zrobię tę szynkę ze świeżym rozmarynem, myślę, że będzie jeszcze lepsza


piątek, 4 kwietnia 2014
mistrzowski żurek
Należy mieć:
1,5-2 l wody
ok. 500
ml domowego zakwasu na żurek (lub butelkę kupnego)
4
białe kiełbaski
100
g wędzonki (ja zazwyczaj daję surowy wędzony boczek)
dużą marchew,
pietruszkę i kawałek selera
5 ziemniaków
suszony
grzybek
2-3
ząbki czosnku
łyżkę majeranku
łyżkę majeranku
sól i pieprz do smaku
pieprz w ziarnach (4 ziarna), liść laurowy, ziele angielskie
łyżeczkę chrzanu
Kiełbasy i wędzonkę zalać zimną wodą, dorzucić warzywa w całości, przyprawy (pieprz w ziarnach, liść laurowy, ziele angielskie oraz grzybek) i gotować ok. pół godziny. Wyjąć mięsa i warzywa, wrzucić obrane i pokrojone w kostkę ziemniaki. Kiełbasę obrać i pokroić w plasterki, a wędzonkę w słupki lub kostkę. Gdy ziemniaki będą miękkie, dodać żurek, przeciśnięty czosnek, majeranek i zagotować zupę. Doprawić do smaku solą i pieprzem oraz dodać chrzan i pokrojone mięsa. Dla NieAlergików można zabielić śmietaną i podawać z ugotowanym jajkiem.

Etykiety:
biała kiełbasa,
chrzan,
grzyby suszone,
majeranek,
przepisy dla alergików,
wędzonka,
Wielkanoc,
Wielkanoc alergika,
żurek
środa, 2 kwietnia 2014
Wielkanoc alergika - porady&menu
Wielkanoc.
Gdzie nie spojrzeć, wszędzie jaja... Biedni alergicy. Ale spoko, zaraz wymyślimy jakieś pyszności na wielkanocną biesiadę alergika. A może przyda Wam się garstka porad, jak bezpiecznie przejść przez święta, których głównym bohaterem kulinarnym jest jajko? Po pierwsze: na wielkanocnie zastawionym stole jajka postawmy tak, by nie budziły sensacji - przykryte na przykład. Niech się NieAlergicy dyskretnie nimi częstują. No bo całkowita eliminacja jaj z wielkanocnego stołu to nie jest godne rozwiązanie. Po drugie: każdy alergik ma prawo do jajka, a zatem kupmy kolorowe, plastikowe czy metalowe jajka-niespodzianki i podmieńmy ich ewentualnie niepożądaną zawartość na coś, co alergika ucieszy, ale nie zabije, np. drobne bezpieczne słodycze albo zabaweczki. Jeśli chodzi o koszyczek, to zróbcie go wspólnie i sumiennie przyłóżcie się do zdobienia pisanek, okraszając tę jakże sympatyczną czynność pełnymi optymizmu opowiastkami, o tym, że pewnie w czasie następnych świąt to już te pisanki będziemy mogli wszyscy jeść. A może też nawet czekoladę czy sernik? Wróćmy do wielkanocnego menu. Potrawy przygotowane z myślą o alergikach wcale nie są obrzydliwe, a zatem czemu nie poczęstować nimi NieAlergików. Rozumiem, że mazurka kajmakowego nic nie zastąpi, ale sorry, biesiadnicy musza pójść na jakiś kompromis. Oto przykładowe menu na Wielkanocne Śniadanie dla alergików:
micha wędlin (po przepisy zapraszam tutaj)
sos "tatarski" na bazie wegańskiego majonezu (z korniszonami, grzybkami, cebulką, koperkiem, szczypiorkiem i odrobiną musztardy)
sałatka jarzynowa z wegańskim majonezem
lekka sałatka (miks sałat i kiełków plus ewentualnie ogórek czy papryka z winegretem)
chleb, domowy oczywiście (tutaj różne do wyboru)
masło z awokado
chrzan (sprawdzajcie etykiety, nie może mieć dodatku mleka, śmietany etc.)
baba drożdżowa (przepis w książce)
sernik bez sera (przepis z mojej książki)
Czyli nie jest źle, prawda?
Obiady wielkanocne u nas nie są szczególnie wyszukane, zazwyczaj nie ma zupy, jest za to pieczeń (kaczka, gęś) z lekką sałatką, no bo śniadanie jest tak obfite, że jemy obiad na kolację. Dobrze, że nie kolację na śniadanie :D
wtorek, 1 kwietnia 2014
Patyska szefem kuchni!
Kochani, to niesamowite! Aplikując nawet
nie marzyłam o tym, że ktokolwiek przejrzy moje dokumenty. No, ale pomarzyć
każdemu wolno :) A tu taka niespodzianka! Z wielką przyjemnością pragnę Was
poinformować, że od czerwca będę chefem w sławnej wegańskiej restauracji
"Texas Ranger" w Dallas! Jestem taka szczęśliwa! Inaugurację mojego
szefowania uświetni pokaz wspólnego gotowania z samym Chuckiem Norrisem. Mam
nadzieję, że dostanę autograf. Tak się spełnia amerykański sen! Ale nie
martwcie się, na blogu nadal będą się pojawiały przepisy - podpisując kontrakt,
zażądałam, by mój blog był prowadzony przez Zacka Prozacka, najsłynniejszego
amerykańskiego blogera kulinarnego. Zack stwierdził, że to dla niego zaszczyt i
zatrudnił polskiego tłumacza. Na pewno będzie dla Was wymyślał mnóstwo
pyszności!
No, to życzcie mi powodzenia, a ja
tymczasem lecę teraz do Paryża przymierzyć diorowski fartuch.
Subskrybuj:
Posty (Atom)