Moja mama bardzo lubi, no, ale nie bochny-ulepy masowej produkcji. Nie pozostało mi nic innego, jak odszukać przepis i zrobić. Jeszcze nie wiem, jak wyszło, bo ciasto leży sobie i naciąga. Trochę oczywiście pozmieniałam, bo lubię sobie pomącić. Teoretycznie powinien poleżakować nawet 5 tygodni, ale i tydzień mu wystarczy, spoko.
PS. Do ciasta nie dodaje się jajek, więc alergicy tylko na jajka mogą się nim bezkarnie objadać.
Przygotować musimy:
500 g mąki
300 g rodzynków
ok. 100 ml rumu
125 g masła
100 g margaryny (lub masła)
laskę wanilii
80 cukru pudru
50 g świeżych drożdży
płaską łyżeczkę proszku do pieczenia
1/2 szklanki mleka
szczyptę soli
skórkę starta z pomarańczy
2 czubate łyżki kandyzowanej skórki pomarańczowej
2 czubate łyżki kandyzowanej skórki cytrynowej*
50 g mielonych migdałów
50 g całych obranych migdałów
ok. 300 g masy marcepanowej
2 x po 60 g roztopionego masła
cukier puder do posypania ciasta
Dzień przed przygotowaniem ciasta zalać rumem bakalie (rodzynki i migdały) i odstawić do lodówki.
W ciepłym mleku rozpuścić drożdże, dodać do mąki. Dosypać sól, cukier puder, miąższ z wanilii, proszek do pieczenia, mielone migdały oraz rozpuszczone masło i margarynę. Wyrabiać chwilę mikserem z hakami do ciasta, a następnie dodać skórkę otartą, skórki kandyzowane, bakalie razem z rumem, w którym się moczyły. Wyrabiać ciasto, ręcznie lub mikserem ok. 10 minut, przykryć miskę folią spożywczą i odstawić ciasto w ciepłe miejsce do wyrośnięcia - na ok. 2-3 godziny.
Gdy ciasto urośnie, odgazować je, uderzając i wyrabiać jeszcze kilka minut. Uformować płaski bochenek, położyć na nim marcepanowy wałek i zawinąć ciasto, formując kształt typowy dla stollen.
Ciasto przełożyć na blachę wyłożoną papierem do pieczenia, wstawić do piekarnika nagrzanego do 175 stopni (termoobieg), zaraz zmniejszyć temperaturę do 150 stopni i piec ok. 45 minut.
Jeszcze gorący stollen polać jedną porcją roztopionego masła i obficie posypać cukrem pudrem. Gdy ciasto wystygnie, polać drugą porcją masła i gdy masło wsiąknie, znowu posypać cukrem. Ciasto zawinąć w papier do pieczenia i odstawić w chłodne miejsce na 3-5 tygodni.
*kandyzowaną skórkę z cytryny robię tak samo jak pomarańczową

No to robię :) Bo właśnie czegoś nowego z bakaliami poszukiwałam :)
OdpowiedzUsuńRób, dobre ;)
Usuńciekawie wgląda:)
OdpowiedzUsuńi ciekawie smakuje :)
UsuńAle będzie pyszny!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję!
UsuńUwielbiam to ciasto :) To taki słodki ulepek, który po prostu rozpływa się z ustach.
OdpowiedzUsuńJa też je nawet lubię ;)
UsuńDa sie to zrobic bez rumu? Mozna go zastapic wodka lub np malibu?
OdpowiedzUsuńMyślę, że jak ktoś nie lubi rumu, to może sobie wlać coś innego ;)
UsuńAleż pięknie ujęte!
OdpowiedzUsuń:-*
UsuńBoże, ale pycha jadłabym oj jadła. Muszę takie upiec, bo mi się podoba. Buziaki :)
OdpowiedzUsuńupiecz koniecznie :)
Usuńuwielbiam je ,ale ja robię go na ostatnio chwilę razem z makowcem , mniam
OdpowiedzUsuńno jak kazali wcześniej, to zrobiłam wcześniej, ale widziałam, że i bez leżakowania jest pyszne i pachnące, sporo mnie kosztowało, żeby sobie dupki nie odkroić ;)
UsuńPysznie. Moj też już prawie tydzień leżakuje w chlodnym miejscu:)
OdpowiedzUsuńno to niedługo zobaczymy, co z tego wyjdzie ;)
UsuńMusi być pyszne, zapisałam, ale nie wiem, czy w tym roku się wyrobię.
OdpowiedzUsuńmożna spróbować ;)
UsuńAleż Wam zazdroszczę tego ciasta :)
OdpowiedzUsuńnie zazdrość, bo nie wyjdzie ;)
Usuń