Jakoś tak to wygląda, że coraz więcej przepisów dla NieAlergików u mnie... No ale sami chcieliście ;) Mamy alergików proszę o wybaczenie i obiecuję rychły rachunek sumienia i poprawę :)
A póki co szarlota z bakaliami a'la pleśniak, bardzo smaczna, zwłaszcza jak kto ma w ogrodzie starą jabłoń, co postanowiła w tym roku obdarować półtoną swych kwaśnych owoców (ona tak ma co 2-3 lata, demencja starcza ;)) i musi sobie codzienną szarlotkę urozmaicić. To znaczy tenże "kto", a nie stara jabłoń ;)
3 szklanki mąki
4 jaja
2 szklanki cukru
200 g masła
2 łyżeczki śmietany
2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżeczki mąki ziemniaczanej
5-6 kwaśnych jabłek (raczej dużych)
łyżkę posiekanej kandyzowanej skórki pomarańczowej
2 łyżki rodzynek
skórkę startą z cytryny
cukier waniliowy
łyżeczkę cynamonu
Z mąki, żółtek, 1/2 szklanki cukru, masła, śmietany i proszku zagnieść ciasto i podzielić na dwie części w proporcjach 3/4 do 1/4. Mocno schłodzić ciasto w lodówce. Jabłka obrać, pokroić na kawałki i delikatnie wymieszać z 1/2 szklanki cukru, cukrem waniliowym, cynamonem, rodzynkami oraz skórką cytrynową i pomarańczową. Z białek ubić pianę, pod koniec dodać szklankę cukru, jeszcze trochę ubijać, a na koniec wsypać mąkę ziemniaczaną i wszystko razem dokładnie zmiksować (ja ubijam pianę mikserem). 3/4 ciasta zetrzeć na blachę, rozprowadzić, ugnieść - warstwa powinna być cienka. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 175 stopni (termoobieg) i podpiekać przez 10 minut. Wyjąć, wyłożyć jabłka, na jabłkach rozprowadzić pianę, a na nią zetrzeć 1/4 ciasta. Ponownie wstawić do piekarnika i piec ok 30-35 minut w 150 stopniach.

Super szarlotka. Ostatnio mam etap na bezy:) a dodaję do niej odrobinę octu winnego lubi soku z cytryny, jest wtedy bardziej chrupiąca
OdpowiedzUsuńDzięki za radę, Kochana! A my lubimy taką bezę, co jest ciągnąca w środku, to na taką ciągnącość ten kwasik nie zaszkodzi? ;)
UsuńMmm... ale pyszna! Kusisz, kusisz!
OdpowiedzUsuńDzi, dziękuję! Na szarlotkę skuś się, nawet fajna jest :)
UsuńPięknie wygląda, na pewno jest równie pyszna :)
OdpowiedzUsuńNienajgorsza ;)
UsuńDziękuję!
Pleśniak to jedno z moich ulubionych ciast. Lubię do niego wracać.
OdpowiedzUsuńA wiesz, że ja do niedawna nawet nie wiedziałam, że ciasta tego typu zwie się pleśniakami? ;)
UsuńWłaśnie zauważyłam, że zamieszczasz coraz mniej przepisów dla alergików. Już nie karmisz? My powoli zaczynamy dodawać do diety produkty mleczne i jak na razie efekty super :) Co prawda są to niewielkie ilości, ale jestem pełna nadziei i optymizmu :)
OdpowiedzUsuńKarmię, karmię. I na razie nie mam zamiaru przestać. Cieszę się, że u Was dobrze idzie :) Młoda jednak nie może nabiału, ale jeśli ja jem po troszku - nie jest najgorzej.
Usuń